Nodia to wyjątkowy typ ogniska. Przygotowana w prawidłowy sposób da nam ciepło przez całą noc nie wymagając przy tym żadnej obsługi. Jedyną wadą tego ogniska jest to, że do jego przygotowania potrzebujemy dobrych narzędzi. Dobra siekiera to w zasadzie minimum. Jeśli do tego dysponujemy większą piłą to możemy dosyć szybko przygotować materiał.
Zacznijmy od doboru drewna. Nada się każde suche ale najlepiej wybierać gatunki, z których łatwo pobrać długie, proste odcinki. Warto też zwrócić uwagę na to, żeby nasze kłody nie strzelały żagwiami. Drewno liściaste najczęściej będzie się dłużej spalać i da więcej ciepła.
Aby sprawdzić czy drewno jest suche najlepiej usunąć wierzchnią warstwę. Gdy jest zimno możemy przyłożyć do odsłoniętego drewna policzek albo usta – jeśli drewno szybko ogrzeje się to jest suche. Jeśli pozostanie zimne to znaczy, że jest mokre.
Najcięższą pracą przy przygotowaniu nodii jest przerąbanie drewna na odpowiednie kłody. Ale jest to też pierwszy raz gdy nodia zaczyna nas rozgrzewać. Z pewnością w czasie rąbania nie będzie nam zimno. Trzeba tylko uważać aby się nie spocić.
Nasza nodia zostanie przygotowana z drewna o średnicy nie większej niż 20cm.
Jeśli ogień ma nas efektywnie ogrzewać to długość kłody musi być równa lub dłuższa od naszego ciała.
W czasie rąbania warto odkładać suche odłamki – pomogą przy rozpalaniu nodii.
Gdy mamy już dwie kłody to możemy przystąpić do kolejnego kroku. Musimy ociosać jedną tak aby stworzyć na niej płaską powierzchnię.
Ta powierzchnia umożliwi układanie materiałów na rozpałkę oraz żaru.
Przed rozpaleniem ognia dobrze przymierzyć kłody do siebie. Warto też zabezpieczyć drewno przed zsuwaniem się kilkoma kołkami. Te wykonać trzeba ze świeżego drewna choć i tak mogą się przepalić – w końcu ognisko będzie płonąć wiele godzin.
Do rozpalenia nodii przygotowane mamy suche gałęzie świerkowe, suche kawałki drewna zebrane w czasie rąbania oraz duże ilości kory brzozy.
Rozpalamy niewielkie ognisko w pobliżu naszych kłód. Z niego będziemy zabierać żar i układać na ociosanej powierzchni.
Tam też układamy nasz przygotowany materiał.
I powoli rozpalamy. Ten proces trochę trwa i jest dosyć żmudny. Najlepszym sposobem na rozpalenie nodii jest zebranie dużej ilości smolnych szczapek ale nie zawsze mamy taki materiał pod ręką.
Najważniejsze jest równomierne rozpalenie kłód. Cała powierzchnia musi się wypalać aby nie powstały miejsca, w których kłody się “zawieszą” i przestaną opadać.
Miejscem krytycznym są też końce ogniska. Koniecznie trzeba zadbać o dobre ich rozpalenie.
Powoli, do celu. Trochę czasu poświęconego na dobre rozpalenie zostanie zrekompensowane długim bezobsługowym grzaniem.
Podkładamy ogień i uzupełniamy drobny materiał. Aż do pełnego rozpalenia.
Kłody muszą się żarzyć na całej długości.
Przy powiewach wiatru nodia pięknie ożywa. Jeśli planujemy nocleg przy takim ogniu to musimy pamiętać o kierunku wiatru i rozplanować obóz tak aby nie leżeć w dymie. Od tego etapu już nic nie musimy robić. Nodia będzie płonąć wiele godzin.
Trzeba też pamiętać, że efektywne ogrzewanie taki ogniem osiągamy w odległości nie większej niż metr. Ważną zaletą jest też to, że ogień grzeje nas w zasadzie cały czas tak samo. Przy klasycznym ognisku mamy fale gorąca gdy ogień płonie najmocniej a potem chłód gdy wszystko przygasa i musimy dokładać drewno.
Warto spróbować rozpalić taki ogień choćby po to aby zdobyć nowe doświadczenia.
Po 6 godzinach nasza nodia wypalona była mniej więcej w połowie. Poprzednia nodia, którą rozpalaliśmy płonęła 13 godzin.
Podsumowując jest to ciekawa opcja jeśli dysponujemy odpowiednim narzędziem. Trochę czasu poświęcimy na dobre rozpalenie ale potem będziemy się cieszyć nie przerwanym ciepłem bez żadnych dodatkowych nakładów.
Zapraszamy też do zapoznania się z filmem prezentującym rozpalanie tego ogniska.
Autor: Marcin Surowiec “Treasure Hunter”