EDC Level 0 Test – relacja.

edc zestaw survival testEkwipunek wykorzystany w czasie testu.

Nadszedł czas na relacje z testu terenowego naszego nieco odchudzonego zestawu EDC Level 0. Założenie było proste – po normalnym dniu aktywności wylądować w lesie i spróbować zapewnić sobie maksymalny komfort przy użyciu przedmiotów z zestawu EDC pierwszej linii. Na potrzeby tego ćwiczenia założyliśmy, że nerka z zestawem EDC poziomu 1 została w jakiś sposób utracona. Do dyspozycji pozostały więc poniższe przedmioty:

  • nóż Mora Classic 2 (wykorzystany)
  • około 1,2m paracordu (niewykorzystany)
  • latarka 1xAA (wykorzystana)
  • krzesiwo (wykorzystane)
  • multitool Leatherman New Wave (niewykorzystany)
  • dwie wodoodporne rozpałki awaryjne własnej roboty ( niewykorzystane)

 

Test miał odbyć się w warunkach jesienno-zimowych i ,co bardzo istotne, miał rozpocząć się po zmierzchu. Zupełnie inaczej działa się w nieznanym terenie gdy pracujemy w świetle dziennym i mamy dużo czasu na wykonanie wszystkich prac.

W efekcie nasz test rozpoczął się z niewielkim opóźnieniem bo dopiero o godzinie 17.00. Wysiadając z samochodu termometr pokazywał 0’C i taka temperatura prawdopodobnie utrzymywała się cały czas. Trochę wiało ale było sucho.

Priorytety w tej sytuacji były jasne – ogień i schronienie. Jeśli będziemy sobie w stanie to zapewnić to będziemy mogli myśleć o innych potrzebach.

Krótki marsz przez nieznany las bez użycia latarki był możliwy ale zaowocował kilkukrotnym wpadnięciem w błoto do kostek. Podmokłe tereny pokryte liśćmi skrywały takie niespodzianki. Na przyszłość dobrze byłoby przed marszem wyciąć sobie jakiś kij do podpierania i badania terenu. Szybko znaleźliśmy miejsce na obóz – wychodząc z założenia, że się zgubiliśmy przyjęliśmy taktykę pozostania najbliżej miejsca, w którym zdaliśmy sobie sprawę, że mamy kłopot.

Orkan Ksawery, który niedawno stanowił zagrożenie przygotował nam doskonały materiał do budowy schronienia. W promieniu kilkudziesięciu metrów od naszego wybranego miejsca znajdował się cały materiał wykorzystany na szałas, łóżko i ognisko.

_IGP8222Wybór tego drzewa na podstawę konstrukcji zaoszczędził trochę pracy. Nie trzeba też było używać sznurka.

Dzięki takiej dostępności materiału konstrukcja schronienia trwała niewiele ponad godzinę. W przeciwieństwie do ostatniego biwaku z ograniczonym sprzętem postawiliśmy szałas na „3/4”. Miał być mały i łatwy do ogrzania. Mors Kochanski pisał, że aby szałas był skuteczny w takich warunkach to ogień musi dobrze ogrzewać jego tylną ścianę. Duże drzewo, na którym oparta została konstrukcja zapewniało wygodne oparcie dla pleców. Dzięki temu, że znaleźliśmy drzewo z naturalnym, mocnym rozgałęzieniem udało się postawić całą konstrukcję bez użycia sznurka. Po prostu główna belka została zaklinowana w szczelinie.

budowa szałasu survivalW tle duża dostępność materiałów po ostatnich wichurach.

Pilnowaliśmy aby pracować na tyle powoli aby się nie spocić. Po pierwsze w przeciwnym wypadku dużo trudniej byłoby zachować komfort cieplny a po drugie nie mieliśmy perspektywy posiłku i picia w najbliższym czasie – warto więc było oszczędzać energię i płyny w organizmie. Po ułożeniu konstrukcji z drewna zaczęliśmy zbierać liście. Improwizowaną “miotłą” w dłuższej gałęzi zamiataliśmy duże ilości materiału pod ścianę szałasu na następnie rękami układaliśmy materiał zaczynając od dołu.

szałas bushcraft survivalSchronienie wymaga jeszcze poprawek ale to dobry moment aby rozpalić ogień.

Gdy szałas był prawie ukończony rozpaliliśmy ogień. Po najniższej linii oporu wykorzystaliśmy dużo kory brzozowej. Mnóstwo połamanych i poprzewracanych drzew zapewniło potrzebny opał. Tu też pierwszy raz użyliśmy naszego sprzętu EDC– nożem zeskrobaliśmy odpowiednią ilość wiór kory oraz użyliśmy grzbietu aby rozpalić ogień krzesiwem. Latarką świeciliśmy aby widzieć co robimy – tu dobrze sprawdził się prosty sposób wsadzenia latarki za ucho pod czapkę. Do biegania z pewnością nieodpowiedni ale w tym wypadku- awaryjnie- wystarczająco zastępujący czołówkę.

_IGP8231

Rozpaleni ognia nie stanowiło problemu.

_IGP8252-2

 Prosty sposób gdy brak czołówki. Dużo to lepsze niż trzymanie latarki w zębach. Z powodu trudności technicznych zdjęcie wykonane już po teście.

Jeszcze przed rozpoczęciem budowy szałasu sprawdziliśmy kierunek wiatru. Konstrukcje postawiliśmy tak, aby miejsce spoczynku było ułożone równolegle do kierunku wiatru. Dzięki temu rozpalając długi ogień wzdłuż szałasu zapewniliśmy sobie wolność od dymu. Jest to bardzo istotna kwestia do rozważenia. Ogień aby spełnił swoją rolę w warunkach jesienno-zimowych gdy śpimy bez śpiwora musi być rozpalony bardzo blisko naszego szałasu – około jednego kroku. Jeśli nie sprawdzimy kierunku wiatru to spanie w całkowicie zadymionym szałasie może okazać się niemożliwe.

szałas ogień survivalPłomień ukazuje kierunek wiatru – wnętrze szałasu jest wolne od dymu.

Jedynym sprzętem, który do tej pory sprawiał problemy był aparat fotograficzny. Mimo wsparcia lampy błyskowej miał problem z ustawianiem ostrości. Decydując się na próbę nocną musieliśmy się jednak liczyć z tym, że materiał fotograficzny będzie pozostawiał wiele do życzenia. Pewnych istotnych detali nie udało nam się utrwalić na zdjęciach.

Około godziny 19.00 ogień płonął mocno. Zadaszenie wymagało jeszcze kilku poprawek. Powoli, stopniowo zbieraliśmy też opał. Chyba sam fakt, że test był planowany sprawił, że organizm miał świadomość, że ani głód ani pragnienie nie zostanie szybko zaspokojone.

Gdy stan zadaszenia był satysfakcjonujący musieliśmy jeszcze przygotować dobre łóżko, które odizoluje nas od zimnej, wilgotnej ziemi. Z pomocą noża zaostrzyliśmy dwa kołki, którymi zabezpieczyliśmy kłodę przed zsunięciem na ognisko. Stanowiła ona ogranicznik dla materiału wykorzystanego do izolacji. Tak jak na biwaku z ograniczonym sprzętem na początek poszły gałęzie, patyki i inny grubszy materiał stanowiący pierwszą platformę izolującą od ziemi. Na to wszystko przyszła gruba warstwa liści. Łóżko po kompresji miało około 15cm grubości. Spełniło swoją rolę dobrze. Nie odczuliśmy żadnych zimnych punktów.

szałas bushcraft survival

Kłoda zabezpieczona kołkami i gałęzie stanowiące podstawę izolacji od gruntu.

szałas bushcraft survivalGruba warstwa liści dla izolacji i komfortu. Dym doskonale omija wnętrze szałasu.

Z pewnością fakt, że niedawne wichury zrobiły nam duży prezent w postać naprawdę ogromnej ilości zarówno budulca na szałas jak i opału sprawił, że do tego momentu wysiłek był niewielki. W innych warunkach musielibyśmy ponieść wielokrotnie większe nakłady sił aby być w tym samym miejscu.

Niemniej jednak sytuacja wyglądała tak, że podstawowe potrzeby zostały zaspokojone – wiedzieliśmy, że ogień da nam ciepło a szałas pozwoli skumulować je wokół naszego ciała.

Niestety problemy z aparatem trwały dalej.

Po przygotowaniu opału pomyśleliśmy o wodzie. Znaleźliśmy, przy pomocy latarki, niewielki strumień z nieźle wyglądającą wodą. W naszym zestawie nie mamy jednak, żadnego naczynia do zagotowania wody. W lasach niestety pełno jest śmieci. Mogliśmy wykorzystać znalezione reklamówki i spróbować zagotować w nich wodę przy użyciu rozgrzanych kamieni lub wykorzystać w tym celu odnalezione puszki po piwie ale wyszliśmy z założenia, że dla celów treningowych wykorzystywać będziemy tylko materiały naturalne. Próbowaliśmy złożyć kubek z kory brzozy jednak mieliśmy kilka problemów. Po ciemku wyszukanie odpowiedniego materiału było nieco utrudnione. Ciężko było znaleźć odpowiednio duży kawałek kory. Przy próbach składania kubka kora albo pękała albo się rwała. Jednak z pewnością najważniejszym czynnikiem, którego zabrakło była determinacja. Planując ten test zakładaliśmy brak wody – możliwość jej pozyskania traktowaliśmy jako bonus. Takie podejście z pewność wpłynęło na porażkę w tym aspekcie. Następnym razem…

Pozostało nam pogodzić się z tym faktem i ograniczyć wysiłek.

szałas budowa survival bushcraft

Rano mogliśmy zobaczyć okolicę w świetle dziennym.

szałas budowa survival bushcraft

szałas budowa survival bushcraftW tle widać dużą ilość materiału sprezentowanego przez Orkan Ksawery.

Podsumowując musimy pamiętać, że sprzęt EDC Level 0 zawsze będzie kompromisem pomiędzy tym co warto mieć w pełnym zestawie przetrwania a tym co możemy wygodnie nosić zawsze i wszędzie na ciele. Osobiście wiem, że nie znajdę u siebie na pasku miejsca na folie nrc czy też metalowy kubek. Trzeba do tematu podejść realistycznie. Pewnych rzeczy na co dzień nie będziemy nosić ‘on body’. Co innego na biwaku czy nawet spacerze do lasu. Przy takich okazjach warto zabrać pełny zestaw survivalowy.

Takie ćwiczenia mają jedną wielką wadą –  wiemy, że się wydarzą. W sytuacji kryzysowej najważniejsza jest psychika – tutaj ten element jest całkowicie wyłączony – od początku panujemy nad sytuacją. Mało tego – z dużym wyprzedzeniem planujemy nasze działania. Łatwiej też godzimy się na porażki – bo już jutro będziemy w domu. Może bez tej świadomości udałoby się uzdatnić wodę? Jednak trudno we własnym zakresie odtworzyć element zaskoczenia.

Doświadczenia z tego testu oraz z biwaku z ograniczonym sprzętem pokazują, że na chwilę obecną zestaw EDC poziomu 0 spełnia swoją podstawową rolę. Oczywiście w tych warunkach pogodowych można było spokojnie spędzić noc siedząc pod drzewem – ewentualnie wykonując kilka “pajacyków” raz na jakiś czas dla rozgrzewki. Ale nie o to przecież chodzi.

Włączenia noża typu fixed blade do codziennego ekwipunku było dobrym krokiem. Obawiałem się, że na co dzień nóż ten nie będzie używany a okazało się, że używany jest najczęściej. W terenie daje dużo większy komfort pracy niż nóż składany. Nadal też pozostanę przy krzesiwie jako elemencie EDC Level 0. Zapałki i zapalniczki nie są tak bezobsługowe i przede wszystkim nie mieszczą się do pokrowca toola.

Korzystając z wiedzy i tego co było na pasku udało się zapewnić komfort cieplny w jesienno-zimowych warunkach. Ogień i latarka mogły też posłużyć do celów sygnalizacyjnych, które w tym wypadku zostały celowo pominięte. Nie wszystko wygląda jednak tak kolorowo – siedząc przy ogniu zastanawiałem się co by było gdyby temperatura była lekko powyżej zera, na ziemi leżała pokrywa śnieżna o grubości powiedzmy 20- 30 cm i do tego padałby deszcz. W lesie liściastym. Nie byłoby fajnie. Ale to temat na przyszłość.

Jeśli myślicie o swoim zestawie EDC w kategoriach sprzętu awaryjnego to zachęcam do przetestowania go w kontrolowanych warunkach.

Jak zwykle zachęcam do polubienia nas na Facebooku – będziecie dokładnie wiedzieć co planujemy i realizujemy.

 

Autor: Treasure Hunter

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *