Biwak z ograniczonym sprzętem – relacja.
Mogliśmy użyć tylko noża, krzesiwa, sznurka, kubka i manierki.
Zapraszamy na relację z biwaku, na którym używaliśmy ograniczonego ekwipunku. Mieliśmy ze sobą nóż, krzesiwo, sznurek, manierkę z wodą i metalowy kubek. Poza tym trochę jedzenie i apteczkę – tylko do użycia w razie konieczności. Co prawda mieliśmy używać noża Mora Classic 2 ale w ostatniej chwili postanowiliśmy przetestować nowy nabytek czyli nóż Mora 511.
Założenie biwaku było proste – spędzić komfortowo noc w lesie używając tylko wyżej wspomnianych przedmiotów. A to oznaczało przede wszystkim budowę szałasu, odizolowanie się od zimnego gruntu i rozpalenie i podtrzymywanie całą noc sporego ognia.
Miejsce na biwak – suche z odpowiednio usytuowanymi drzewami.
Zbliżając się do miejsca biwaku musieliśmy podjąć decyzje dotyczącą dokładnej lokalizacji naszych schronień. Szukaliśmy miejsca, które będzie w pewien sposób po prostu przyjemne. Suche i ‘ciepłe’. Bardzo ważnym czynnikiem był też łatwy dostęp do materiałów na budowę szałasów i duża ilość drewna na opał.
Powoli zbieramy materiał na budowę schronienia.
Decydując się na miejsce noclegu musieliśmy zaplanować układ, w jakim powstaną szałasy. I tu bardzo ważnym czynnikiem jest ułożenia naszego łóżka i długiego ogniska równolegle do kierunku wiatru. W przeciwnym wypadku możemy urządzić sobie wędzarnię zamiast przytulnego schronienia. Postanowiliśmy zbudować dwa otwarte szałasy skierowane wejściami do siebie a pomiędzy nimi rozpalić długie ognisko ogrzewające obie konstrukcje.
Mora 511 nie boi się “traktowania” batonem.
Przednia ścianka łóżka ma trzymać materiał posłania na miejscu.
Po ustaleniu kierunku wiatru rozpoczęliśmy budowę schronień. Kilka zaostrzonych przy pomocy noża pobijanego batonem kołków posłużyło za wsparcie dla przedniej ściany łóżka. Pozostałe trzy ‘ściany’ łóżka miały być ograniczone przez ściany szałasu.
Szkielet szałasu. Główna belka przymocowana jest tak, że opiera się o drzewo.
Odpowiedni kąt nachylenia ściany decyduje o wodoodporności.
Mocny kawałek sosny posłużył jako belka konstrukcyjna dla zadaszenia schronienia. Został przywiązany nicią lnianą. Istotne jest aby belkę ułożyć w ten sposób aby cały materiał zadaszenia napierał na belkę, a belką napierała na drzewo. Zamocowanie belki z drugiej strony może sprawić, ze konstrukcja zawali się przy zbyt dużym obciążeniu.
Kurtka służyła do gromadzenia i przenoszenia materiału na zadaszenie.
Powoli, systematycznie układamy materiał zaczynają od dołu.
Jako, że nie mieliśmy w dopuszczonym ekwipunku niczego nadającego się przenoszenia liści i materiału na dach, trzeba było skorzystać z kurtki. Powoli, zaczynając od spodu szałas otrzymywał pokrycie dachowe.
Po ukończeniu dachu przyszła kolej na łóżko. Biorąc pod uwagę dostępne materiały zdecydowaliśmy, że aby odizolować się od ziemi wykorzystamy grubą, około 30 cm warstwę grubszych i cieńszych gałęzi. Na samą górę dla poprawy komfortu ułożyliśmy kilka gałązek świerkowych pozyskanych z kilku drzew. Tak wykonane posłanie było wygodne i dobrze izolowało.
Gruba warstwa gałęzi konieczna jest dla dobrej izolacji.
Dla poprawy komfortu nasze łóżko możemy wykończyć kilkoma świeżymi gałązkami świerkowymi.
W międzyczasie przyszedł czas na herbatkę. Tu poszliśmy na łatwiznę i do rozpalenia małego ognia użyliśmy kory brzozy i suchych gałęzi z podstaw sosen i świerków.
Kora brzozy – podpałkowa “oczywista oczywistość”
Przygotowany materiał na małe ognisko.
Mora + wióry brzozowe + krzesiwo = ……..
…..ogień.
Gdy schronienia były gotowe nadszedł czas na zbieranie opału. Wiedzieliśmy, że potrzebujemy dużo materiału aby utrzymywać ogień całą noc. Ze względu na dostępny sprzęt musieliśmy podjąć decyzję czy próbować przerąbywać kłody małym nożem z użyciem batona czy je po prostu przepalać. Wybór nie był trudny.
Przepalanie dużych kawałków drewna.
Istotne było zebranie odpowiedniej ilości opału.
Jako, że na mojej liście nie znalazła się łyżka musiałem wystrugać możliwie prostą. Użyć mogłem tylko noża. Zadanie to nie zajęło więcej niż 10 minut- nóż spisał się doskonale.
Toporne dzieło ale swoją rolę spełniło.
Budowa schronień z łóżkami i zebranie całego opału zajęło nam około 5 godzin. Nie śpieszyliśmy się – z pewnością można by ten czas zdecydowanie skrócić.
W trakcie budowy – dwie bliźniacze konstrukcje.
Widok z tyłu.
Noc przebiegła według spodziewanego scenariusza. Krótkie drzemki przerywane koniecznością dokładania do ognia i dosuwania kłód.
Długie ognisko ogrzewało nas w nocy.
Biorąc pod uwagę wykorzystany sprzęt, osiągnięty poziom komfortu oceniamy wysoko. Pewne wnioski zostały wyciągnięte i z pewnością zostaną wykorzystane w przyszłości.
Podsumowując wykorzystaliśmy wszystkie przedmioty z dopuszczonego ekwipunku i tylko te przedmioty. Schronienie zapewniło osłonę od wiatru a łóżko izolację od gruntu. Nie przebudziliśmy się zmarznięci ale delikatny chłód wskazywał, kiedy dołożyć do ognia. Oczywiście pogoda okazała się łaskawa ale nie mogliśmy tego przewidzieć planując biwak z miesięcznym wyprzedzeniem.
Ciekawe doświadczenie, które polecam każdemu adeptowi leśnego rzemiosła.
A my już szykujemy się na zimowe wyzwania.
Podziękowania dla Bartka, który wziął udział w biwaku.
Autor: Treasure Hunter